Moje zainteresowanie łaźniami rosyjskimi inspiruje mnie do podróżowania do wiosek regionu moskiewskiego w poszukiwaniu „autentycznych” łaźni parowych. Moim zdaniem zachowują tę samą atmosferę, której tak brakuje w prywatnych łaźniach moskiewskich.
Zaplanowałem jedną z moich wycieczek do wioski Spass, gdzie czekał na mnie mój dobry przyjaciel Mikołaj i miejscowy mieszkaniec. Nikolay zorganizował dla mnie pełnoprawną wycieczkę po wiosce i lokalnych atrakcjach.
Jedną z takich atrakcji była łaźnia, do której udaliśmy się po zwiedzaniu okolicy. Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłem, była podkowa wisząca nad wejściem. Wiadomo, że przynosi szczęście. Pomimo tego, że przesądy tracą swoją dawną siłę (teraz źli bannicy już się nie boją) widok takiego szczegółu jest nadal przyjemny.
Garderoba i pokój wewnętrzny są skromnie, ale gustownie urządzone. W garderobie, która służy do rozpalania, układane jest drewno opałowe. W pokoju były nie tylko ławki, ale również pralka, co okazało się dla mnie bardzo nietypowe. Na stole w łaźni parowej stała drewniana miarka, która ma czerpać wodę. Szufelka wyraźnie nosiła ślady wielokrotnego użycia - lekko pociemniała, ale nie straciła swojego wyglądu.
Pralka stała się główną atrakcją tego pomieszczenia. Faktem jest, że nie jest to zwykły samochód, ale dobry stary „EVI”. Ten „mechanizm” przypomniał mi moje dzieciństwo - ten sam EVI był w mieszkaniu moich rodziców. W tamtych latach po praniu bieliznę trzeba było wypłukać i wykręcić, o czym wszyscy już dawno zapomnieli, bo zastąpiły je automaty. Nie wiem, na ile samochód jest kompatybilny z łaźnią parową i czy to mu zaszkodzi. Ale nie zdziwię się, że sprzęt radziecki wytrzyma nawet w stopniowym upale)
Okna w garderobie miały nietypowy kształt i kojarzyły mi się ze starym kineskopem z telewizora. Nie zawiodła mnie wyobraźnia - Mikołaj miał podobny wizerunek. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się nawet, że okno zostało zrobione z jednej takiej rury. Podwójna rama nie pozwala zobaczyć prawie wszystkiego poza wanną, ale wpuszcza nieśmiałe promienie światła do pomieszczenia.
Skromne otoczenie uzupełniały różnorodne miotły. Dąb, brzoza, eukaliptus, z gałęziami jałowca. Według mojego „przewodnika” sufit, półki i ściany wykonane są z lipy. Dziś łaźnia była pusta, ponieważ dzień kąpieli na wsi przypada w sobotę. Przyjechałem w niedzielę, kiedy zapach jałowca jeszcze się nie rozproszył i był ledwo wyczuwalny.
Byłem całkowicie zadowolony z wizyty w łaźni Spasskaya. Ta podróż stała się dla mnie nie tylko okazją do zdobycia nowych doświadczeń, ale także okazją do zanurzenia się w dawno zapomniane wspomnienia z dzieciństwa.
Nigdy nie przypuszczałem, że będę mógł zobaczyć w łaźni parowej trzydziestoletni samochód i przypominające kineskopowe okna.