Minęły 3 miesiące po tym, jak zmontowałem syfon z narożników kanalizacji zamiast sprzedawanej w sklepie rury karbowanej i specjalnych syfonów.
Proces budowania wyglądał następująco:
Ciekawostką stało się, w jakim stanie po trzech miesiącach ściany narożników kanalizacji i jak są zatkane.
Zaczynam się rozbierać. Robi się to bardzo prosto, odkręcamy nakrętkę łączącą nasze rury ze zlewem.
Pochylamy się nad domowym syfonem, aby spuścić płyn, który działa jak uszczelnienie wodne.
Syfon całkowicie usuwamy i przenosimy do wanny do oględzin.
Spodziewałem się, że na ścianach armatury kanalizacyjnej będą ciężkie osady. Ale ku mojemu zdziwieniu praktycznie nie było. Zdjęcia są tego dobitnym potwierdzeniem.
Zdjęcie powyżej pokazuje rury, które były stale w wodzie.
A może rura została wbita w inne miejsce, spojrzała na pozostałe rogi, były tylko pokryte niewielką warstwą brudu kanalizacyjnego.
Nawet nie zadałem sobie trudu, aby wyczyścić całą tę konstrukcję, złożyć ją z powrotem, a także łatwo umieścić ją w swoim rodzimym miejscu.
Ale w celach profilaktycznych i na wszelki wypadek, aby rury nie zatykały się dalej, rozlał cały rurociąg wrzącą wodą. I żeby tłuszcz nie zamarzł w innym, jakimś ustronnym miejscu.
Uważam, że ten syfon doskonale radzi sobie ze swoimi funkcjami zatrzymywania zapachów, a jednocześnie nie gromadzi się na nim nadmiar tłuszczu i brudu, co zatyka zwykłe syfony.
Oto artykuł na temat montażu domowego syfonu - płakać