Od niepamiętnych czasów, niczym zbierające się na polu bitwy armie, twórcy środków niszczenia siły roboczej wroga - broni i twórcy środków ochrony siły roboczej - zbroi - zbiegali się w nieustannej walce. Czasami, chcąc „dać wojownikom drugą szansę na przeżycie”, rzemieślnicy, konstruktorzy i inżynierowie byli zmuszeni do podejmowania bardzo dziwnych decyzji. Sytuację z rozwojem czołgów w połowie XX wieku można uznać za najwyraźniejszą ilustrację wyścigu zbrojeń i obronności.
Wyścig zbroi i broni rozpoczął się u zarania naszej historii. Starożytni kowale-zbrojmistrzowie tworzyli ostrza z wyraźnym efektem rąbania. Starożytni kowale-zbroje natychmiast wynaleźli metalowe tułowia. Średniowieczni zbrojmistrzowie dodatkowo wydłużyli długość łopatki kuszy. Mistrzowie zbroi natychmiast zareagowali, pogrubiając zbroję lub zmieniając ich kształt. I wtedy zaczęła się era wojny maszyn. Czołgi wjechały na pole bitwy i natychmiast zostały powitane artylerią. W odpowiedzi na to rzemieślnicy próbowali zwiększyć zbroję. Z kolei projektanci broni jeszcze bardziej zwiększyli swoje kalibry.
W pewnym momencie wyścig kalibrów i grubości zbroi wyszedł poza rozsądek. Nie było już możliwe dalsze budowanie „rozmiarów”. Pancerz okazał się zbyt ciężki, a działa zbyt potężne, w wyniku czego ich powóz po prostu nie mógł ich wytrzymać. Zaczęły pojawiać się pociski przeciwpancerne, sabotujące i, oczywiście, kumulujące się. Aby oprzeć się takim „otwieraczom”, konstruktorzy zbroi musieli uciekać się do zastosowania kompozytu wielowarstwowa ochrona z kilku różnych materiałów, a także tworzenie „dodatkowych środków przeciwdziałanie ”.
Jednym z takich „dodatkowych funduszy” był radziecki system ZET-1. Jego powstanie było spowodowane faktem, że po drugiej wojnie światowej skuteczność pocisków z ładunkiem kształtowym wzrosła prawie dwukrotnie. Ówczesne T-54, T-55 i T-62 były praktycznie bezradne, zanim zostały trafione wspomnianymi powyżej pociskami.
Skumulowany strumień z łatwością przebił górną płytę pancerza o grubości 100 mm i nachyleniu 55-60 stopni. Aby zbroja wytrzymała, musiała być dwukrotnie grubsza niż co najmniej 215 mm, a najlepiej do 250 mm. Jednak takie rozwiązanie było wyjątkowo niepraktyczne, ponieważ pogrubienie pancerza uczyniłoby czołgi cięższymi o 8-10 ton. A to spadek prędkości i zwrotności, wzrost zużycia paliwa.
Postanowiłem wejść od drugiej strony. W 1964 roku radzieccy inżynierowie zaprezentowali prototyp złożonej ochrony antykumulacyjnej ZET-1. System składał się z kilku ekranów. Po bokach czołgu umieszczono dodatkowe lamelowe zabezpieczenia, te same tajemnicze skrzydła, które można zobaczyć na zdjęciach niektórych czołgów. Od przodu zamontowano kolejny ważny element zwiększający bezpieczeństwo - siatkowy "parasol", który został rozłożony na armacie czołgu.
Zasada działania systemu była dość prosta. Chodzi o to, że naciągnięta siatka miała łapać kumulujące się pociski lecące z przodu i powodować ich detonację. bezpośrednio w powietrze tak, że pomiędzy punktem wyrzutu skumulowanego odrzutowca a pancerzem czołgu jest tyle dystans. W rezultacie gorący strumień osłabił się i nie spowodował takich uszkodzeń pancerza iz dużym prawdopodobieństwem go nie przepalił. Oznacza to, że załoga samochodu przeżyła, a sam czołg pozostał w ruchu. Do tego potrzebne były również metalowe „skrzydełka” umieszczone po bokach pojazdu - wszystko po to, aby oddalić miejsce wyrzutu pocisku przeciwpancernego z korpusu czołgu.
CZYTAJ TAKŻE: 5 najgorszych replik karabinu szturmowego Kałasznikow, które sprawiłyby, że włosy radzieckiego żołnierza stanęłyby na głowie
System ZET-1 wcale nie był czymś zupełnie nowym. Amunicja kumulacyjna jest znana od drugiej wojny światowej. Ponadto w tym samym czasie pojawiły się pierwsze ręczne granatniki przeciwpancerne z amunicją kumulacyjną. Pod koniec pierwszej wojny światowej tankowce z krajów koalicji antyhitlerowskiej myśleli o zainstalowaniu biernej ochrony antykumulacyjnej w postaci sieci. Niemcy najczęściej nakładali na zbroję dodatkowe metalowe ekrany. Warto zauważyć, że ta metoda przeciwdziałania amunicji z ładunkami kulistymi jest stosowana do dziś.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<
A co z systemem ZET-1? Czekał ją smutny koniec. Pomimo tego, że kierownictwo dało zielone światło i ZET-1 zaczął być produkowany, siatka nie zakorzeniła się w siłach czołgów. Był okresowo używany w ćwiczeniach, ale większość czasu na obronę spędzała w „koszach ojczyzny” na wypadek wojny. Po zamontowaniu siatka znajdowała się w pozycji złożonej. Przeniesienie ochrony do trybu bojowego trwało od 1 do 3 minut, w zależności od stopnia przygotowania załogi. Pod koniec lat 60. armia radziecka otrzymała czołgi z całkowicie nowym pancerzem kompozytowym, co sprawiło, że siatkowe środki zaradcze były praktycznie bezużyteczne.
Ponadto w 1965 roku Bogdan Voitsekhovsky otrzymał Nagrodę Lenina za stworzenie dynamicznej ochrony czołgów (kostki z TNT). To prawda, że z wielu powodów technologia ta nie została wprowadzona do serii, odkładając jej wdrożenie w tylnym palniku aż do początku lat 80.
Jeśli chcesz poznać jeszcze ciekawsze rzeczy, przeczytaj o nich 5 obiecujących radzieckich samolotów bojowychktórym „nie pozwolono” na front.
Źródło: https://novate.ru/blogs/070420/54067/