Mam małą daczę poza miastem. Zimą jeżdżę tam w każdy weekend. Staram się zdemontować stare rzeczy i wyrzucić wszystkie śmieci. Za każdym razem przynoszę ze sobą nowe meble, aby odświeżyć wygląd pomieszczeń.
Wszystkie prace staram się przerobić zimą. W końcu lato wcale nie będzie wcześniej. Będziesz musiał posadzić ogród, regularnie go podlewać i pozbywać się chwastów. Lepiej jest rozwiązać wszystkie problemy z wyprzedzeniem, aby nie zawracać sobie głowy przed rozpoczęciem sezonu letniego.
Zimą w mojej wiosce pada dużo śniegu. Jedynie główna droga jest oczyszczona z zasp śnieżnych. Ale za sekcje boczne odpowiadają sami mieszkańcy lata. Za każdym razem muszę pokonywać własną drogę z podwórka do głównej drogi.
Nie boję się ciężkiej pracy!
Zimą przychodzę do daczy, natychmiast łapię łopatę i zaczynam odrzucać śnieg. Cóż, kto oprócz mnie zajmie się porządkiem na stronie?
Oczywiście oczyszczam tylko swoje terytorium, a nie całą ulicę. W końcu do wioski nikt nie przyjeżdża samochodem. I tylko ja odpowiadam za czystość drogi.
Bezczelność sąsiada uderzyła na miejscu
Kilka tygodni temu ponownie poszedłem do daczy. Tylko dużo śniegu spadło i trzeba było ponownie oczyścić teren. Kiedy wykonałem połowę pracy, z samego końca ulicy podszedł do mnie sąsiad. Najpierw grzecznie się przywitała, a potem wydał dziwne oświadczenie.
- Czyścisz ścieżkę do swojej witryny? A teraz wyjaśnij to nam! Mój mąż i ja też nie czujemy się zbyt dobrze na wąskiej ścieżce!
Wcześniej wielokrotnie spotykałem się z chamstwem i zuchwałością sąsiada. Ale takie stwierdzenie po prostu przekroczyło wszelkie dopuszczalne granice. Zmęczyło mnie powstrzymywanie się i postanowiłem w końcu odpowiedzieć sąsiadowi:
-Powiedz mi, dlaczego muszę oczyścić drogę do Ciebie? Czy kroczenie wąską ścieżką jest dla Ciebie niewygodne? Więc w czym problem? Chwyć łopaty i bierz się do pracy! Nie zatrudniłem cię tutaj. Mam też wiele ważnych rzeczy do zrobienia!
Sąsiad zrobił niezadowoloną minę i nie powiedział ani słowa. Po prostu odwróciła się w milczeniu, kierując się do swojego domu.
W zeszłym tygodniu ponownie spotkałem sąsiada. Tylko tym razem była ze swoim mężem. Kobieta wyzywająco przeszła obok i nawet się nie przywitała. Nie słyszałam też słów pozdrowienia od jej męża.
Najwyraźniej sąsiedzi obrazili się na mnie z powodu nagłej odmowy. Ale nie sądzę, że zrobiłem coś złego w tej sytuacji. Leniwi sąsiedzi nigdy nie opuścili drogi do swojego podwórka. Dlaczego więc miałbym znaleźć w sobie siłę i robić to za nich?