Ciepło. Typowy dzień. Z żoną i roczkiem spacerowaliśmy po mieście. Aby obniżyć temperaturę ciała, od parnego wieczoru postanowiliśmy wstąpić do spożywczego po lody. W niewielkim centrum handlowym znajdował się sklep spożywczy „Magnet”. Przy wejściu była skrzynka ze zbiorem pieniędzy, zwykła skrzynka, która stoi wszędzie, w miejscach, gdzie gromadzą się ludzie. Rozwinąłem na nich „ślepotę”. To znaczy nie zwracam uwagi na plakaty z prośbami o darowizny i pudełkami na pieniądze.
Wychodząc do przedsionka parkietu, stanąłem z dzieckiem obok tego pudełka, czekając na spóźnionego małżonka do kasy. Bez wahania postanowiłem przeznaczyć 50 rubli z kieszeni na szczytny cel.
W tym momencie przyłapałem się na myśleniu, że nigdy nie wkładam pieniędzy do takich skrzynek. Z jakiegoś powodu nie wierzę w szczerość i pobożność kolekcjonerów, którzy przekazują wszystkie pieniądze chorym dzieciom.
Już przy wejściu do sklepu zauważyłem, że ktoś tego nie żałował i włożył 500 rubli do pudełka, przekazując niemałą kwotę, zgodnie z naszymi lokalnymi standardami.
Najwyraźniej psychologia zadziałała, ktoś przekazuje dużo pieniędzy i dlaczego jestem gorszy. Dlatego mała reszta wypadła mi z kieszeni do tego pudełka.
Ale najsmutniejsze jest to, że od tego momentu generalnie przestaję wierzyć w bezinteresowność i uczciwość ludzi. Faktem jest, że banknot 500 rubli znajdujący się w stosie pieniędzy był fałszywy, zauważyłem to patrząc na rachunki i wymieniając je przez przezroczyste ściany pudełka. Służyła, aby przyciągnąć uwagę i rozwidlić myślących ludzi takich jak ja. Uważajcie, przyjaciele, wielu oszustów zarabia na współczujących ludziach ...
Lepiej przekaż pieniądze schronisku dla zwierząt, tak jak to zwykle robię. A państwo powinno myśleć o ludziach, o swoich ludziach.