Bitwy o Sewastopol były jednymi z najtrudniejszych i najbardziej dramatycznych w historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Obie strony poniosły kolosalne straty i żadna z nich nie pomyślała o odwrocie. Jednak między innymi Armia Czerwona dysponowała siłą, której Wehrmacht bał się jak ognia. Mowa o „Zielonym Duchu” - radzieckim pociągu pancernym, który okazał się jednym z najgroźniejszych przeciwników niemieckiej armii.
Pociąg pancerny numer 5, czyli „Zheleznyakov” został zbudowany w listopadzie 1941 roku w Sewastopolskich Zakładach Morskich. Składał się z czterech wagonów pancernych uzbrojonych w armaty 76,2 mm i 76 mm, dział artyleryjskich 34-K i moździerzy 82 mm. Ponadto z pociągu mogło jednocześnie strzelać 16 karabinów maszynowych. Pociąg był ciągnięty przez parowóz towarowy El-2500, którego głównym zadaniem było zapewnienie wystarczającej manewrowości na wzniesieniu w Sewastopolu.
Interesujący fakt: kompozycja została nazwana na cześć marynarza Anatolija Zheleznyakova, który dowodził pociągiem pancernym podczas wojny domowej.
Żelezniakow przeprowadził swój pierwszy nalot bojowy 7 listopada 1941 r. Z powodzeniem: z powodzeniem ostrzelał siły Wehrmachtu w rejonie miejscowości Duvanka w Tatarów krymskich, a Niemcy byli zaskoczeni. Tam po raz pierwszy zastosowano taktykę walki, która zapewniła pociągowi pancernemu chwałę potężnego wroga: pociąg wyjeżdżał z jednego tunelu z pełną prędkością i szybko wpadał do drugiego, otwierając jednocześnie szkwał Ogień.
CZYTAJ TAKŻE:Dlaczego śledzone gąsienice były przymocowane do pancerza czołgów?
W rzeczywistości Niemcy w większości przypadków nie mieli nawet czasu, aby rozpocząć ogień, gdy pociąg był już poza zasięgiem wzroku, pozostawiając pokonanego wroga. Nawet lotnictwo nie mogło sobie poradzić z „Zheleznyakovem” - radzieccy strzelcy maszynowi znokautowali także cele powietrzne. Wehrmacht bardzo się bał tego śmiercionośnego pociągu pancernego, zaczęli nawet nazywać go „Zielonym Duchem”. Pod tym małym pseudonimem „Zheleznyakov” i przeszedł do historii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
W ciągu zaledwie ośmiu miesięcy działań wojennych Żelazniakow przeprowadził 140 nalotów, z których prawie każdy odznaczał się sukcesem w niszczeniu sił wroga. Wehrmacht był szczerze zły z powodu niemożności poradzenia sobie ze śmiercionośnym pociągiem pancernym. A jednak udało im się, choć nie pierwszy raz.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<
Aby wyeliminować tak potężną siłę, Niemcy musieli skorzystać z pomocy eskadry złożonej z pięćdziesięciu samolotów. Udało im się zniszczyć bazę pociągu pancernego - tunel Troicki. Jednak żołnierze Armii Czerwonej z ocalałej części składu strzelali przez 24 godziny. Dopiero gdy 27 czerwca 1942 r. Zawaliły się oba wejścia do tunelu, żołnierze usunęli ocalałą broń i kontynuowali walkę w ramach innych oddziałów. Jeśli chodzi o sam pociąg, pozostała z niego tylko pomocnicza lokomotywa parowa serii E, która działała do 1967 roku.
Nie wszystkie pociągi pancerne odniosły taki sam sukces: Nieuzasadnione nadzieje: dlaczego zakład na pociągi pancerne nie grał podczas hiszpańskiej wojny domowej
Źródło: https://novate.ru/blogs/110220/53398/