Amerykański karabin M1 Garand to jedna z najbardziej rozpoznawalnych broni wśród aliantów. Ta broń miała wiele zalet i wad. W szczególności żołnierze zza oceanu żartobliwie nazywali swoją główną broń „łamaniem palców”. Oczywiście bezstronna nazwa karabinka została wymyślona przez lekarzy pierwszej linii, którzy w pełni docenili jedną niezwykłą subtelność działania broni.
Żołnierze różnych armii świata przez cały czas mają bardzo niezwykły zwyczaj wymyślania różnych nazw dla swojej broni i wyposażenia. Amerykański karabin M1 Garand nie był pod tym względem wyjątkiem. Ponadto wśród żołnierzy nosiła niecodzienny przydomek „kotek palca”. Pomimo wielu zalet karabinka żołnierze nie lubili swojej głównej broni piechoty.
Wynika to z niedoskonałości konstrukcji karabinu. Warto przypomnieć, że M1 Garand był zasilany pakietami po 8 nabojów. Po ułożeniu ostatniego wkładu zadziałał mechanizm wyciągania (wyciągania) pustego magazynka. Odbyło się bardzo charakterystyczne „Tink!”, Po którym grupa śrub została zamocowana w skrajnym tylnym położeniu. Potem żołnierz musiał tylko włożyć nową paczkę nabojów. Jednocześnie, aby amunicja mogła zostać naładowana, należało z dużym wysiłkiem docisnąć ją kciukiem.
CZYTAJ TAKŻE:Dlaczego żołnierze sił specjalnych jedzą śledzie przed długimi zmianami
Gdy tylko paczka weszła do karabinu, grupa bełtów natychmiast wyszła z skrajnej tylnej pozycji, automatycznie wysłana do przodu i przygotowała karabin do walki. Niedoświadczeni wojownicy w takich momentach bardzo często dostawali bełt w palec. Cios był tak poważny, że uraz kciuka był najczęstszym urazem „niewalcznym” wśród piechurów. Stąd samo przezwisko - „palec palcem”.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<
Kontynuując temat, poczytaj o dlaczego amerykańskie karabiny M1 „Garand” wydają tak dziwny dźwięk i nie tylko.
Źródło: https://novate.ru/blogs/161219/52750/