Na wezwanie prezesa spółdzielni przyjechaliśmy do naszej daczy i zastaliśmy tam „stróża”, który odpoczywał w naszej łaźni

  • Dec 11, 2020
click fraud protection

Mój mąż i ja mieszkamy w regionie Leningradu od dłuższego czasu. Latem przenosimy się do daczy, która znajduje się bardzo blisko naszego domu. A zimą trzeba znowu pojechać do miasta i opuścić swój ulubiony letni domek.

Z reguły w zimnych porach roku nie wychodzimy poza miasto. Ale ta zima była wyjątkiem. Niespodziewany telefon sprawił, że wyskoczyliśmy z łóżka i natychmiast pędziliśmy do daczy.

Wieczorne niespodzianki

W spokojny zimowy wieczór piliśmy z mężem herbatę i oglądaliśmy nasz ulubiony program w telewizji. Ale nasz spokój przerwał nagły telefon. Ku mojemu zdziwieniu był to prezes SNT. Zaczął nas karcić z wielkim niezadowoleniem.

Jak się okazało, prezes zauważył w naszej daczy nieznajomego. Rzucił się na nieznajomego, myśląc, że to złodziej. Biedak próbował powstrzymać prezesa i powiedział, że został zatrudniony jako stróż tej daczy. Przedstawiciel SNT był zdezorientowany. Wstydził się tego zachowania. Kupił nawet butelkę, żeby przeprosić mężczyznę. Przewodniczący poprosił nas o zgłoszenie, że zatrudniamy pracowników do daczy, aby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.

instagram viewer

Wieczorna rozmowa zaskoczyła mnie i mojego małżonka. Nie byliśmy nawet bliscy zatrudnienia strażników do daczy. W panice kazałem mężowi przygotować się i pojechać do daczy. Trzeba było pilnie dowiedzieć się, kto osiadł tam podczas naszej nieobecności.

Idziemy szybko do daczy

Mój mąż szybko odpalił samochód i ruszyliśmy do daczy. Przez cały ten czas martwiłem się o moje zimowe przygotowania, nad którymi spędzałem dużo czasu.

Kiedy przyjechaliśmy, natychmiast wpadłem do domu. Ale nikogo tam nie było. Na terenie daczy mamy jeszcze kilka budynków gospodarczych i łaźnię. Wtedy zauważam, że w wannie świeci się światło, az komina wydobywa się dym. Gniew nie miał granic. Wbiegamy z mężem do łaźni i widzimy bardzo ciekawe zdjęcie.

Na ławce leżał imponująco nieogolony mężczyzna. Wyglądał na bardzo niechlujnego i zaniedbanego. Nieznajomy był zawinięty w mój ulubiony ręcznik i miał na sobie kapcie mojego męża. Najwyraźniej złodziej chodził po domu i zdołał tam wykonać prace domowe. Mężczyzna przed nami wcale nie był zawstydzony. Uważał nas za sąsiadów i oświadczył z całą dumą, że pracuje tutaj jako stróż.

Przepraszam za biedaka!

Zaatakowaliśmy nieznajomego ze złością.

Od razu zdał sobie sprawę, że przed nim byli prawdziwi właściciele daczy. Mężczyzna zaczął wyjaśniać, że nie ma własnego domu. Wędrował po okolicy i było mu bardzo zimno. A brama na nasz dziedziniec była szeroko otwarta. Wtedy nieznajomy zdecydował się otworzyć zamki i się ogrzać.

Mężczyzna twierdził, że niczego nie ukradnie (chociaż zjadł część naszych zapasów, ale nie mam nic przeciwko). Zlitowaliśmy się nad tym człowiekiem i pozwoliliśmy mu iść z Bogiem. Przewodniczącemu powiedziano, że w najbliższej przyszłości nie będziemy zatrudniać strażnika i podziękowaliśmy mu za czujność.

Jeśli artykuł Ci się przydał - podnieś kciuki i zasubskrybuj kanał!