Całkiem kilka razy widziałem Cyganów na polowaniu. Tak, tak nazwę momentem, w którym przedstawiciele tych mniejszości etnicznych stanęli na czele stacje kolejowe, targowiska i metro, wzrokiem szukając swojej „ofiary”, aby jak najwięcej się z niej wydostać więcej pieniędzy. W tym momencie są maksymalnie skupieni, bo trzeba z tłumu wybrać osobę, która stanie się dla nich „łatwą zdobyczą”.
Zdarzyła się podobna historia młody psychoterapeuta, który po ciężkim dniu, o dziwo, poczuł niesamowity przypływ energii i był w świetnym nastroju. Tak, przecież wakacje były dla niego dobre - po spaniu i odpoczynku radośnie zszedł po schodach autobusu, który właśnie nadjechał, i udał się do domu swojego szkolnego kolegi.
Po zrobieniu kilku kroków zauważył Cygana iw momencie, gdy ich spojrzenia się spotkały, szybko włożył kaptur i zmienił kierunek ruchu, by ominąć stojącego obok „łowcę”.
Ale takie kobiety nie są przyzwyczajone do puszczania „łupu”, który trafia prosto w ich ręce, ponieważ tacy ludzie są ich głównym celem.
Cygan natychmiast rzucił się za chudego mężczyznę w kapturze i po kilku sekundach złapał go za ramię.Ku jej wielkiemu zdziwieniu psychoterapeuta odwrócił się gwałtownie i biorąc Cygankę za rękę i strasznie mrużąc oczy, zaczął zaglądać jej w oczy. Po tym wszystkim zaczął cicho mówić:
- Rozumiem... Rozumiem... zbliżają się twoje kłopoty! - oddychając ciężko, powiedział mężczyzna - wkrótce smutek okryje cię falą, jest blisko... bardzo blisko ...
Cyganka, która nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń, mogła tylko klaskać szeroko otwartymi ustami oczami, a potem trochę dochodząc do siebie, cicho zapytała:
- Kim jesteś? Czego chcesz? Puść rękę!
Na to zdanie po prostu szarpnęła się z prędkością lokomotywy, a psychiatra, uśmiechając się, zrzucił kaptur z głowy i, jakby nic się nie stało, ruszył dalej.
Nawiasem mówiąc, Cyganie nigdy więcej nie pojawili się na tym przystanku - najwyraźniej zgroza pochwyciła biedną kobietę tak bardzo, że nie była zbyt leniwa, by ostrzec innych przed tajemniczym nieznajomym.