Popełniłem błąd przy wyborze przewodów i prawie spaliłem łaźnię! Mówię ci, jak się chronić

  • Dec 10, 2020
click fraud protection

Pierwszym „obiektem”, który postawiliśmy na nowo nabytym domku letniskowym była łaźnia. Aż do tego histerycznego momentu nie próbowałem siebie jako budowniczy, więc zabrałem się do pracy na własne ryzyko i ryzyko. Mieliśmy już za sobą pożar i nie chcieliśmy go powtarzać. Z tego powodu bezpieczeństwo przeciwpożarowe stało się dla mnie stałym pomysłem - chciałem przemyśleć wszystko w najdrobniejszych szczegółach.

Łaźnia, wykończenie w pracy
Łaźnia, wykończenie w pracy

Drewniana wanna wymaga specjalnego podejścia. Drewno nie różni się właściwościami ogniotrwałymi i wymaga uwzględnienia wszystkich zasad bezpieczeństwa. Należą do nich izolowana cieplnie sekcja sufitu (w miejscu przejścia rury), okładzina metalowe ściany przy piecu, gruba warstwa izolacji przeciwpożarowej, drewno p.poż i tak dalej. Pomyślnie spełniłem wszystkie wymagania.

Problem z zasilaniem również nie pozostał niezauważony. Ułożyliśmy kabel pod ziemią (łaźnia znajduje się 25 metrów od domu). Aby zabezpieczyć kabel przed wilgocią, umieściliśmy go w plastikowej rurze HDPE. Bezpiecznie „uszczelniłem” instalację elektryczną wanny w rurach karbowanych.

instagram viewer

Wydawałoby się, że ochrona przed zwarciem i ogniem jest gotowa, nie ma się czego bać. Ale jak wiesz, kłopoty pochodzą z tego, czego się nie spodziewali. Nasz przypadek nie był wyjątkiem. Sytuacja jest zwyczajna - zaprosiliśmy znajomych na kąpiel parową, rozpaliliśmy piec, czekamy aż kąpiel się rozgrzeje. Czas włożyć trochę drewna do pieca i sprawdzić temperaturę. Wchodzę do garderoby, gdzie spotyka mnie ciemność. Wyciągnąłem włącznik - efekt zerowy.

Wracam do domu i stwierdzam, że maszyna, na której odbywa się kąpiel, jest wyłączona. Po nieśmiałej próbie reanimacji urządzenie natychmiast się wyłączyło. Uzbrojony w latarkę poszedłem do łaźni parowej, aby poszukać odpowiedzi. Rezultat nie trwał długo - ściana nad lampą poczerniała od powstałej sadzy.

Zrobię liryczną dygresję dla usprawiedliwienia siebie. Wybrałem specjalną lampę - do pomieszczeń o dużej wilgotności. Został umieszczony w metalowej obudowie i miał ceramiczną głowicę. Przewody zostały schowane głęboko w ścianie i umieszczone pod warstwą izolacji termicznej, dzięki czemu były niewrażliwe na wszelkie temperatury. W momencie instalacji byłem pewien, że wziąłem pod uwagę wszystkie czynniki.

Ale diabeł tkwi w szczegółach. W miejscu, w którym przewody wchodzą do wnętrza lampy, nastąpiło zwarcie. Zostały nawinięte przez mały otwór w obudowie, w której nastąpiło zwarcie. Lampa rozgrzała metalowy korpus lampy. Izolacja drutu nie radziła sobie z ciepłem i po prostu „pływała”.

W rezultacie przewody się zetknęły, błysnęła iskra, kończąc izolację. Mam szczęście, że maszyna zgasła i uratowała nas przed pożarem.

Tego samego dnia wyjąłem lampę w łaźni parowej. Oświetlenie odbywało się przez okno - za pomocą nośnika. Incydent zainspirował mnie do szczegółowego przestudiowania tej kwestii. Po kilku dniach intensywnego „googlowania” dowiedziałem się, że w gorących pomieszczeniach instaluje się specjalne przewody, które zapewniają silikonowa ochrona przed wysoką temperaturą.

Po "oświeceniu" wymieniłem drut i zrobiłem kolejną dziurę w obudowie. Wymagane będzie, aby przewody wpadały do ​​obudowy w pewnej odległości od siebie i nie stykały się ze sobą.

Te środki mogą się komuś wydawać zbędne, ale nie chcę powtarzać smutnego doświadczenia z sadzą.