W sieci krąży ciekawe zdjęcie, na którym artylerzysta Armii Czerwonej przywiązuje karabin Mosin do lufy działa dywizyjnego ZIS-3. Tuż za żołnierzem Armii Czerwonej siedzi sporo innych myśliwców, a na lufie jest już przytwierdzone do lufy kolejne działo z karabinem. Powstaje pytanie: dlaczego tak się stało, czy sowiecka „celowa” przebiegłość do punktu fikcji zdecydowała się pójść ścieżką niemieckich twórców różnorodnego wunderwaffe?
Zanim wrócimy do karabinów Armii Czerwonej i Mosina, porozmawiajmy o dzisiejszym dniu. Odejdźmy na chwilę od strzelców i zwróćmy uwagę na strzelców zmotoryzowanych, a konkretnie na granatniki. Po co? Następnie, że proces ich przygotowania w naszych czasach jest bezpośrednio związany z omawianą fotografią wojenną. Kiedy poborowi-granatnicy są szkoleni, nie otrzymują od razu żywych granatów. Najpierw musisz nauczyć żołnierza wyposażania granatnika i strzelania bez użycia granatu.
Jak mogę to zrobić? Bardzo łatwe. Specjalnie do tego jest urządzenie PUS-7 - „Urządzenie do ćwiczeń strzeleckich”, które zewnętrznie przypomina granat, ale w rzeczywistości jest bronią palną, do której załadowany jest nabój kaliber 7,62 mm. Załadowany nabojem PUS-7, ładowany jest do granatnika, po czym odpalenie granatnika umożliwia wystrzelenie z urządzenia treningowego, uwalniając nabój do celu. Jest to o wiele bezpieczniejsze i tańsze niż natychmiastowe odpalenie żywych granatów. Dopiero gdy żołnierze pewnie strzelają z PUS-ów, zostają przeniesieni na studia z prawdziwymi granatnikami.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<<
Jak już można się domyślić: karabin przywiązany do lufy działa artyleryjskiego to improwizowane urządzenie do treningu tarczy. Karabin został zredukowany do celownika armatniego, a jego spust był połączony przewodem ze spustem pistoletu. W ten sposób żołnierze otrzymali możliwość zdobycia podstawowych umiejętności bez faktycznego strzelania.
W latach wojny było to szczególnie cenne, ponieważ pociski dostarczano przede wszystkim na front. I nie ma tak dużej różnicy, jeśli chodzi o technikę wykonywanych akcji, między strzelaniem z prawdziwego pocisku a ćwiczebnym. Wymyślili tę metodę szkolenia artylerzystów spoza Związku Radzieckiego. Jest używany od XIX wieku i praktykowany we wszystkich krajach. W tym w rosyjskiej marynarce cesarskiej, gdzie strzały do dział morskich były nawet droższe niż strzały do dywizji F-22.
W kontynuacji tematu czytaj o jakie były wady radzieckiego czołgu IS-2i w czym był gorszy od niemieckich czołgów.
Źródło: https://novate.ru/blogs/281221/61688/