Niektóre pojazdy bojowe wyglądają naprawdę dziwnie. Najwyraźniejszym tego przykładem jest sowiecka armata uchwycona na zdjęciu. Unikając zbyt jasnych i jednoznacznych epitetów na jej temat, możemy powiedzieć, że wygląda „bardzo nieestetycznie”. Zwłaszcza na tle innych dział przeciwpancernych II wojny światowej. Jednak za pojawieniem się tej broni w rzeczywistości kryje się niesamowita i dramatyczna historia.
W 1940 roku Leningrad stał się jednym z centrów radzieckiej budowy czołgów. Lokalne przedsiębiorstwa montowały także czołgi T-26, T-28 i ciężkie czołgi KV-1. Jednak już w 1941 roku, na tle katastrofalnych niepowodzeń Armii Czerwonej, stało się jasne, że wojska w pobliżu północnej stolicy ZSRR nie miały wystarczającej liczby dział przeciwpancernych. Trzeba było coś pilnie zrobić. Jednocześnie okazało się, że w magazynach i fabrykach Leningradu pozostała dość duża liczba 45-mm armat czołgowych z modelu 1932 roku.
Problem polegał na tym, że działo czołgowe nie zostało zaprojektowane jako działo artyleryjskie. Dlatego w przyspieszonym tempie opracowano kilka projektów zastępczego działa przeciwpancernego. Za najlepszą uznano pracę inżyniera Antonowa, pracownika zakładu nr 7 im. Frunzego. W tym samym czasie broń nie została oficjalnie dopuszczona do służby. Z oczywistych względów nie przeprowadzono również testów państwowych dla działa przeciwpancernego.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<<
Rysunki pistoletu były gotowe do 25 lipca 1941 r. Robotnicy leningradzkiej fabryki rozpoczęli produkcję pierwszej partii po 17 dniach. Projekt nosił nazwę: uproszczona 45-mm armata przeciwpancerna na wózku kołowym 7-33. Jednocześnie, pomimo jednego rysunku, armaty montowane nawet w tym samym warsztacie mogły różnić się wózkami, kołami, celownikami. Tylko ta sama 45-mm armata z modelu z 1932 roku nie zmieniła się w pistoletach. W przeciwnym razie pistolety były dosłownie „wyrzeźbione” ze wszystkiego, co było w fabrykach. Na przykład, ze względu na brak wystarczającej liczby celowników artyleryjskich, pistolety często wyposażano w celownik optyczny do karabinu Mosin.
Mimo całej zewnętrznej nieestetyki, dużej masy, niewygodnego prowadzenia działa i zbyt silnego odrzutu (działo jest w moment strzału „trochę podskoczył”), działa 7-33 bardzo pomogły obrońcom Leningradu w latach 1941-1942 lat. Żołnierze nazwali armatę zastępczą „Leningradka”. Przy nakładzie kilkuset armat zachowały się do dziś tylko trzy z nich. Jednak niedawno został odkryty przez zespół archeologów.
W kontynuacji tematu czytaj o „Sherman Świetlik” - ostatnia rzecz, jaką niemieccy czołgiści widzieli przez peryskop na drugim froncie.
Źródło: https://novate.ru/blogs/311021/61079/