W kinie wszystko jest dobre, poza jednym: rzetelnością obrazu poszczególnych wydarzeń i zjawisk w stosunku do rzeczywistości. Jedną z rzeczy, o których systematycznie opowiada kinematografia, są czołgi. Szczególnie źle jest z filmami poświęconymi II wojnie światowej. Oto trzy rzeczy, które zawsze ranią oczy tych, którzy przynajmniej coś rozumieją w tej sprawie.
Po pierwsze, należy zauważyć, że kino w większości przypadków nie stawia sobie zadania całkowicie wiarygodny obraz niektórych technicznych lub taktycznych momentów związanych z wojskiem technika. Często prawdziwy stan rzeczy staje się ofiarą i zakładnikiem dramaturgii. Nie ma nic fundamentalnie złego w poświęceniu odrobiny realizmu na rzecz spektaklu czy spotęgowania intensywności narracji. Oczywiście sprawiedliwość takiego poświęcenia jest zawsze ważona na szalach logiki i obiektywizmu w kontekście konkretnego gatunku, do którego należy film. Jednak nawet w bardzo dobrych filmach wiele rzeczy „przyciąga wzrok”.
1. Skala, odległość, porządek
Sposób, w jaki bitwy czołgów są przedstawiane w filmach, najczęściej nie ma nic wspólnego z bitwami czołgów w rzeczywistości. Filmowcy lubią ustawiać czołgi w bardzo zwartych formacjach, co jest niemożliwe w prawdziwej bitwie. Odbywa się to w jednym celu - aby to, co dzieje się na ekranie, było jeszcze bardziej epickie. Jednocześnie w większości filmów stojące lub poruszające się czołgi w ogóle nie obserwują żadnej formacji taktycznej, nawet w przybliżeniu. Na koniec najważniejsza jest odległość bitwy. W filmach strzelaniny często odbywają się dosłownie w tych samych ramach. W rzeczywistości czołgi w większości przypadków prowadzą wymianę ognia na odległość około 1 kilometra, a czasem więcej.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<<
2. Strzelanie w biegu
Nowoczesne czołgi mogą strzelać w ruchu z dość wysoką skutecznością. Jednak już teraz taka „sztuczka” jest poważnym sprawdzianem dla załogi. W większości przypadków czołg nadal strzela z miejsca z zajętej pozycji. W czasie II wojny światowej strzelanie w ruchu, zwłaszcza na duże odległości, było w ogóle katastrofą. Najczęściej nawet Niemcy nie mogli sobie pozwolić na taki luksus, których działa były lepiej stabilizowane, a optyka przyrządów celowniczych była zauważalnie lepsza od wszystkich innych.
3. „Jest przerwa”
Ale najgorsze ze wszystkich rzeczy w kinie jest niszczenie czołgów. Najbardziej oklepanym banałem filmowym jest zatrzymanie wrogiego czołgu za pomocą granatów lub koktajlu Mołotowa. W teorii jest to możliwe. Wdrożenie go w życie jest astronomicznie trudne i niezwykle niebezpieczne. Każda próba zbliżenia się do czołgu najprawdopodobniej zakończy się śmiercią piechoty. Radziecki film „Gorący śnieg” z 1972 r. (spoiler: nic dobrego) doskonale ilustrował, do czego doprowadziły i doprowadziły próby wyskoczenia na wrogi czołg z całym jego biustem i rzucenia mu „prezentu”. To samo dotyczy karabinów przeciwpancernych. Zabawnie jest patrzeć, jak niemiecki czołg z łatwością zatrzymuje pojedynczą załogę przeciwpancerną, a nawet strzela w czoło. W rzeczywistości czołgi zbombardowały kilka załóg strzałami z flag. Tylko w tym przypadku można było liczyć na jakiś sukces.
W kontynuacji tematu czytaj o T-62: pierwszy na świecie czołg, który otrzymał działo gładkolufowe.
Źródło: https://novate.ru/blogs/101021/60833/