Od czasu do czasu zdjęcia lub filmy z udziałem rosyjskiej floty pokazują bardzo dziwne statki, które podczas swojej tury tworzą swego rodzaju niesamowitą zasłonę dymną. Nie wygląda zbyt ładnie, a co najważniejsze radykalnie zwiększa widoczność rodzimego statku. Dlaczego sądy tak dużo palą i czy jest w tym przynajmniej jakiś racjonalny sens?
W wojsku nawet malowanie trawy ma sens! A tym bardziej w marynarce wojennej. Ale poważnie, istnieje wytłumaczenie palenia statków domowych i jest to całkiem racjonalne. Z pewnością wielu (przynajmniej z memów z Internetu) pamięta tę historię z dymiącym lotniskowcem „Admirał Kuzniecow”. W rzeczywistości nie jest jedynym w rosyjskiej marynarce wojennej. Do tej pory Rosja ma w trakcie kursu co najmniej trzy bardziej intensywnie dymiące statki. A wcześniej było ich więcej. Wszystko to w większości stare statki, które rosyjska flota odziedziczyła po Związku Radzieckim. Jeśli jednak ktoś już pomyślał, że radzieccy projektanci rozbijali drewno opałowe podczas projektowania, to się myli.
Oprócz wspomnianego już "Admirała Kuzniecowa", niszczyciele projektu 965 typu "Sarych" bardzo mocno dymią we flocie rosyjskiej. W czasach sowieckich zbudowano 17 takich statków. Projekt statków powstał w latach 70. XX wieku. Większość statków ujrzała światło dzienne tuż przed upadkiem Związku Radzieckiego. Charakterystyczną cechą projektu 965 było zastosowanie najnowszej generacji kotłów i turbozespołów (KTU). Zostały one wykonane na Ukrainie w Południowym Zakładzie Turbin Gazowych oraz w Zakładzie Kirowa w Leningradzie. W rzeczywistości projekt 965 z elektrowniami został dostarczony przez Leningraderów, ponieważ faceci z Ukrainy mieli inne zamówienia.
Nie bez powodu wybraliśmy KTU na niszczyciele. W 1973 roku wybuchł kryzys naftowy. Szybko okazało się, że taki incydent nie będzie ostatnim. Większość sowieckich okrętów wojennych używała oleju napędowego jako paliwa. Jednak olej napędowy był dość drogi, dlatego KTU pracujące nad rozwojem ropy naftowej i oleju opałowego niespodziewanie cieszyły się dużym zainteresowaniem. Postanowiono stworzyć przynajmniej jedną serię takich statków „na wszelki wypadek”. Tak powstało 17 niszczycieli rodu Sarychów.
Wszystkie zostały wyposażone w KTU GTZA-674 o mocy 100 tysięcy koni mechanicznych. Dla porównania amerykańskie niszczyciele tej samej generacji używały jednostek General Electric LM2500 o mocy 80 tysięcy koni mechanicznych. Kotły radzieckie palą właśnie z powodu pracy na tym samym oleju opałowym, a także ze względu na specyficzny system chłodzenia. Dlatego, gdy kocioł jest w pełni rozgrzany, statek zaczyna mniej palić. Tak więc, pomimo całego pozornego absurdu, takie statki były prawdziwym cudem techniki w latach 80. XX wieku. Mogły służyć dalej, bo radzieccy projektanci wykonali „Sarychi” z myślą o imponującym potencjale modernizacyjnym. Jednak nie bez pomocy w 1991 roku trzy niszczyciele tej klasy pozostają w służbie do dziś.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<<
Jeśli chcesz dowiedzieć się jeszcze ciekawszych rzeczy, to koniecznie przeczytaj o tym czym jest „złoty” amerykański niszczyciel Zumwalt za 4 miliardy
Źródło: https://novate.ru/blogs/090421/58478/
TO INTERESUJĄCE:
1. Dlaczego nie możesz spróbować wspiąć się na platformę, jeśli spadłeś na szyny w metrze?
2. Dlaczego amerykańscy mężczyźni noszą T-shirt pod koszulą?
3. Mieszkaniec lata pokrył dom 5 tys. butelek i obniżył koszty ogrzewania