Stany Zjednoczone Ameryki były pierwszym dużym mocarstwem, które uzbroiło swoją armię w karabiny automatyczne po wybuchu II wojny światowej. Niemniej jednak pionierem w tej dziedzinie był Związek Radziecki, wprowadzenie samozaładunku karabinów w armii, która rozpoczęła się jeszcze przed wybuchem największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkość. Ostatecznie najlepszy okazał się karabin SVT-40, który podobał się nawet ponuremu geniuszowi broni nazistowskiej w Niemczech.
Był rok 1938, kiedy pierwsza próba przyjęcia karabinu automatycznego dla Armii Czerwonej, ABC-36, zakończyła się całkowitym niepowodzeniem. Broń okazała się szczerze nieudana, a jego projekt został porzucony na rzecz nowej, zaproponowanej przez słynnego rusznikarza Fedora Tokareva, znanego również z pistoletu TT. Narodził się karabin SVT-38 o naboju 7,62x54 mm. Chrzest bojowy nowej broni to Wojna Zimowa ZSRR i Finlandii, choć tam karabin pokazał się nie z najlepszej strony. Nawet Finowie, którzy skonfiskowali prawie 4 tysiące próbek nowej „cudownej” broni, nie zwracali na to większej uwagi. Do 1940 roku w ZSRR wydanie 38. modelu zostało ograniczone, ograniczając w ten sposób nakład do zaledwie 150 tysięcy egzemplarzy.
Karabin SVT-38 został wysłany do rewizji, w wyniku której wypuszczono nowy, znacznie ulepszony model SVT-40. Broń okazała się niezwykle udana, w wyniku czego Armia Czerwona planowała wymienić co najmniej jedną trzecią swoich karabinów Mosin na nowy model broni, którego produkcję prowadzono w Tule. Pierwsze próbki karabinów, które weszły do wojska, opierały się tylko na sierżantach i najlepszych strzelcach (wojownikach, którzy mieli różnice w wyszkoleniu lub odpowiednie odznaki).
Jednak wprowadzenie na pełną skalę karabinu automatycznego w ZSRR napotkało pewne trudności. Nie mógł szybko rozpocząć naprawdę dużej produkcji SVT-40, ponieważ konieczne było wstępne ulepszenie fabryk. Produkcję mógł obsłużyć głównie Arsenał Tula. Ponadto w 1941 roku rozpoczęła się II wojna światowa. Przyspieszone przejście gospodarki na grunt wojenny i ewakuacja przedsiębiorstw na tyły również nie przyczyniły się do przyspieszenia produkcji. Pojawiły się również trudności z dozbrojeniem ze strony armii: obsługa SVT wymagała innego poziomu kwalifikacji od żołnierzy Armii Czerwonej. Nie udało się go również podnieść w warunkach mobilizacji w 1941 roku. W pewnym momencie produkcja SVT została całkowicie wstrzymana, ponieważ pod koniec 1941 r. niemieckie czołgi znajdowały się już w pobliżu Tuły.
Tak jak karabin SVT-38 wpadł kiedyś w ręce Finów, którzy nie docenili zbyt wysoko sowieckiego rozwoju, tak karabin SVT-40 wpadł w ręce Niemców. Ci ostatni docenili prawdziwą wartość rozwoju sowieckiego. Model z indeksem 40 został dokładnie przestudiowany przez niemieckich projektantów, w wyniku czego zieleń nadano w Niemczech. lekki do własnego projektu karabinu samopowtarzalnego - Gewehr 43, który bazuje na karabinie radzieckim Tokariew.
W sumie w latach wojny wyprodukowano 1,6 miliona karabinów SVT-40. W rzeczywistości to nie tyle. Dla porównania, tylko w 1942 roku przemysł radziecki wyprodukował 1,5 miliona egzemplarzy pistoletów maszynowych PPSz. Niemniej jednak SVT były bardzo popularne na froncie. Karabin często można zobaczyć na starych fotografiach. Osobno warto wspomnieć, że w latach wojny wyprodukowano 51 tysięcy modyfikacji snajperskich SVT. Karabiny te były wyposażone w „szynę” do montażu celownika teleskopowego 3,5 lub 6x. Ważną zaletą samopowtarzalnego karabinu snajperskiego było to, że pozwalał on strzelcowi zachować skupienie po pierwszym strzale i kontynuować strzelanie. Nawiasem mówiąc, słynna „Lady Death” - Ludmiła Pawliczenko walczyła z SVT-40 w dłoniach.
Wielu chciałoby porównać krajowy SVT-40 z jego krewnym „Własowa” Gewehr 43. Zdecydowanie lepiej jednak porównać go z amerykańskimi M1 Garands, które ukazały się w latach wojny w nakładzie 6 milionów egzemplarzy. Tak więc amerykański karabin samopowtarzalny stał się jednym z symboli sojuszniczych sił koalicji antyhitlerowskiej i najbardziej masywnym karabinem samopowtarzalnym podczas II wojny światowej. Pomimo wszystkich swoich licznych zalet, M1 Garands nadal przegrywał ze swoim radzieckim odpowiednikiem w wielu parametrach. Karabinek amerykański ważył prawie 5 kg, a radziecki – 3,8 kg. Amerykanie mieli magazynek na 8 nabojów, podczas gdy karabiny radzieckie otrzymały magazynek na 10 nabojów. Ponadto ładowanie SVT było znacznie łatwiejsze.
W uczciwości należy zauważyć, że radziecki karabin przegrywa z amerykańskim w celności strzelania, zwłaszcza na długich dystansach. I chociaż SVT-40 był daleki od idealnej broni, ważne jest, aby zrozumieć, że to ona w dużej mierze utorowała drogę do dalszego rozwoju radzieckiej szkoły broni. A co najważniejsze, SVT-40 był idealnie przystosowany do trudnych warunków wojny i specyfiki sowieckiego przemysłu.
>>>>Pomysły na życie | NOVATE.RU<<<<
Jeśli chcesz dowiedzieć się jeszcze ciekawszych rzeczy na temat broni, powinieneś przeczytać o tym, jak dziadek dostał broń: czy można to zalegalizować.
Źródło: https://novate.ru/blogs/301220/57295/
TO INTERESUJĄCE:
1. Dlaczego zachodnie helikoptery używają biegaczy, a krajowe używają podwozia kołowego?
2. 7 mało znanych radzieckich pojazdów terenowych, które bez wysiłku pokonują błoto i przeszkody
3. Dlaczego niektórzy niemieccy żołnierze nosili na piersiach tajemnicze tabliczki na łańcuchu?