Moi rodzice mieszkają na wsi. Budowa domu zajęła dużo czasu, o ile było to możliwe. Sporo wysiłku i pieniędzy na to wydano. Teraz są już na emeryturze. Marzenie się spełniło, mają swoje własne „mieszkania”.
Aby się nie nudzić i nie „spleśniać” mają ogródek warzywny, są dwa koty, pies. Są kurczaki. Hodowali prosięta.
Na drugi dzień, będąc u rodziców, idziemy do domu. Oczywiście jak zwykle dostarczyli nam pikle (ogórki mamy to tylko przestrzeń), ziemniaki (żółte, kruche). Kapusta i buraki. Jeśli jest mięso, to na pewno je wysłali (kurczaki, kaczki). Ponadto zawsze podawane są wiejskie jajka. Prawdziwe i smaczne. Ci, którzy ich wypróbowali, wiedzą, czym różnią się od tych z kombajnu.
Ale tym razem nie było wiejskich jaj. Nie wahałem się i zapytałem. Czy nie będzie jajek? Są bardzo smaczne, infekcje). Na co moja mama powiedziała, że nie ma ich tam z jednego powodu - nie ma ryb. A jak to się łączy, powiem ci:
Faktem jest, że mój Ojciec często łowi ryby, zarówno latem, jak i zimą, oto jego przedostatni połów:
Złapałem okonie, wszystkie duże są w sam raz w upale.
Ale ostatnim razem wrócił do domu zdenerwowany, bez ryby... Nawet pies okazał niezadowolenie. Ryby stają się coraz mniejsze ...
Od tego, jak Ojciec złapie ryby, będzie zależało, czy kurczaki zaczną się spieszyć nawet przy silnym mrozie, czy nie. Faktem jest, że nadwyżki dużych ryb i duża ilość małych przedmiotów przechodzących przez maszynę do mięsa trafiają do karmienia kurczaków. Z tak potężnego koktajlu mięsno-witaminowego pierzasto przyjaciele zaczynają owocnie spieszyć. Dlatego prawie zawsze mają na stole świeże i zdrowe jajka... A przynajmniej byli.
Polecam przeczytać: Przyjechałem do teściowej na wsi. I wszystkie ich okna „płaczą”...